Batman – Początek
(Batman Begins)
Christopher Nolan
‹Batman – Początek›

WASZ EKSTRAKT: 80,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Batman – Początek |
Tytuł oryginalny | Batman Begins |
Dystrybutor | Warner Bros |
Data premiery | 29 lipca 2005 |
Reżyseria | Christopher Nolan |
Zdjęcia | Wally Pfister |
Scenariusz | Christopher Nolan, David S. Goyer |
Obsada | Christian Bale, Michael Caine, Liam Neeson, Morgan Freeman, Gary Oldman, Ken Watanabe, Katie Holmes, Cillian Murphy, Tom Wilkinson, Rutger Hauer, Linus Roache, Larry Holden, Rade Serbedzija, Mark Boone Junior |
Muzyka | James Newton Howard, Hans Zimmer |
Rok produkcji | 2005 |
Kraj produkcji | USA |
Cykl | Mroczny Rycerz |
Czas trwania | 141 min |
WWW | Strona |
Gatunek | akcja, przygodowy, SF, thriller |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Scenariusz skupia się na młodości Człowieka-nietoperza i początkach jego walki ze złem.
Inne wydania
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Wywiady

Utwory powiązane
MC – Michał Chaciński [8]
Mam wrażenie, że to właściwie pierwszy film o Batmanie, a nie o jego kolorowych, zabawniejszych i sprytniejszych przeciwnikach. Zdobył mnie pomysł na sprzedaż wszystkich obowiązkowych schematów - zatrudnić świetnych aktorów dobranych wbrew schematowi i dać im poszaleć w drobnych gestach, spojrzeniach, półuśmieszkach. A przede wszystkim aż do ostatecznej rozgrywki unikać ukłonów w stronę komiksiarzy i nie podkreślać realizacyjnie, że to komis, tylko nakręcić historię o tym dlaczego facet bawi się w przebieranki, zamiast jak przystało na dorosłego człowieka, chwycić za szybkostrzelną broń i wyrwać parę chwastów na najbliższej ulicy. Krótko mówiąc sprytne kino. Gdyby tak oddać następne Batmany reżyserom nietypowym (Greengrass, Liman, Mellieres), tak jak zrobili z Bournem, mogłaby z tego wyjść nowa klasyka rozrywki.
„Dlaczego upadamy? Abyśmy mogli jeszcze lepiej nauczyć się podnosić”. Alfredzie, byłbyś świetnym krytykiem filmowym.
Pokłony dla Nolana za urealnienie jednej z najbardziej karykaturalnych postaci komiksu przeniesionych na ekran. Po tym filmie już nikt nie będzie pamiętał Batmana jako osobnika w śmiesznym wdzianku otoczonego zgrają cyrkowych przebierańców. Nolan podaje uzasadnienie każdego gadżetu związanego z człowiekiem-nietoperzem i genezę jego narodzin; wyjaśnienia są mniej lub bardziej naiwne, ale działają! Wreszcie możemy w postaci Bruce’a Wayne’a dostrzec człowieka. Plejada aktorów-wyjadaczy (Oldman, Caine, Freeman, Hauer) wymiata, Bale sprawdza się w Wayne, jako Batman może lekko przeszarżował, choć to i tak najlepsza dotychczasowa kreacja tej postaci. Tylko Holmes się nie spisała - jest nudnie nijaka. Uciekanie od scenariuszowych schematów, umiejętnie dozowana dawka efektów, otwarte zakończenie, po których się chce dużo, dużo więcej. Hm, najlepsza ekranizacja komiksu ever?
WO – Wojciech Orliński [9]
Gdzieś w Hollywood musiała się odbyć taka rozmowa. Ktoś doświadczony i wysoko postawiony wziął Christophera Nolana na bok i tonem nie znoszącym sprzeciwu zaczął tłumaczyć reżyserowi, że obsada jego filmu jest kompletnie pomylona. „Gary Oldman gra zramolałego poczciwinę w filmie, w którym Tom Wilkinson gra głównego gangstera? Christian Bale jest herosem bez skazy obok Cilliana Murphy w roli psychopatycznego mordercy? Liam Neeson jest zabijaką-zakapiorem obok Rutgera Hauera w roli korporacyjnego biurokraty? Chris, musisz to chyba przemyśleć…”. Wyobrażam sobie odpowiedź Nolana – „sp…, to mój film”. Jak dobrze, że tak właśnie odpowiedział! Atutem nowego Batmana jest gwiazdorska obsada (dla samego Michaela Caine w roli najlepszego Alfreda ever warto odżałować dwie dychy na bilet). Dodatkowo jednak ten atut jest świetnie zagrany – aktorzy, których twarze mogły nam już się co nieco opatrzeć grają tutaj role radykalnie odmienne od swojego typowego emploi. To jest kino autorskie – Nolan zrealizował własną wizję mitu o facecie w trykotach i pelerynce, dzięki czemu dokonał niemożliwego. Chociaż wszyscy znamy tę opowieść na wyrywki, jednak ten film zaskakuje. I to na plus!
KS – Kamila Sławińska [8]
Film na podstawie komiksu, który sprawdziłby się znakomicie nawet wtedy, gdyby pozbawić jego bohatera nadzwyczajnych mocy i zredukować historię do dramatu człowieka, zmagającego się z życiowymi przeciwnościami? Niewiarygodne, a jednak prawdziwe! Ogromna frajda z oglądania filmu Nolana na tym właśnie się zasadza: nie dość, że obraz jest dramatyczny i emocjonujący, przepiękny wizualnie, monumentalny i mroczny, tajemniczy i oczarowujący senną, nierealna stylizacją – to jeszcze emocjonalnie wiarygodny w każdym calu. Christian Bale okazał się znakomitym wyborem do tej roli, bo – jak się okazuje – ma idealne, i rzadko spotykane wśród odtwórców ról superbohaterów wyczucie, gdzie kończy się powaga i zaangażowanie w postać, a zaczyna przerysowanie i śmieszność. Podobnym wyczuciem wykazują się także odtwórcy pomniejszych ról – może z wyjątkiem Liama Neesona, ale na niego już nie ma rady. Za to Michael Caine jak zwykle kradnie każdą scenę, w której się pojawia. Ilość drobnych szczegółów, uatrakcyjniających niemal każdy kadr, obiecuje dobrą zabawę także przy następnych seansach.
Może i obsada jest powalająca. Może i Christian Bale to najlepszy dotychczasowy Batman. Może i Christopher Nolan stworzył część najbliższą komiksowemu pierwowzorowi. Może i realizm uderza widza w każdej scenie. W czasach podstawówki jednak mawiało się: „może” jest głębokie i szerokie, a w tym „możu” mieszka ryba, która się nazywa Chyba. I chyba ten film nie spełnił moich oczekiwań.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [10]
"Olśniewa i zachwyca" - jak Warner pozwolił sobie wykorzystać fragment mojej recenzji w spocie telewizyjnym. To ja, puchnąc z zarozumialstwa, pozwolę sobie dalej nie komentować.
KW – Konrad Wągrowski [8]
Kawał solidnej roboty, film o Batmanie, który w żaden sposób nie epatuje scenografią czy efektami specjalnymi, lecz wciaga opowiadaną historią i bohaterami. Mistrzostwo Nolana przejawia się głównie w tym, że przy realistycznym podejściu do tematu nie czujemy zgrzytu, gdy nagle bohater zaczyna biegać w ubranku nietoperza. Wręcz przeciwnie - to wynika bardzo logicznie z jego dotychczasowych przeżyć. Nie ma sensu porównywać z dokonaniami Schumachera, ale sądzę, że dokonania Burtona nowy "Batman" również bije na głowę i tych starych filmów nie da się już oglądać bez uśmieszku politowania. Tak samo Christian Bale jest najlepszym Batmanem, jakiego można sobie wyobrazić, zapomnijmy więc o Keatonie, Kilmerze czy Clooneyu. Znakomicie wypadają Caine, Murphy, Willkinson, Oldman i Freeman, szkoda, że Watanabe i Hauer nie zostali wystarczająco wykorzystani, zgrzytem niestety jest słabiutka, drewniana i nie pasująca tu Katie Holmes, a i zamiast Neesona widziałbym kogoś innego. Ale i tak nie psują tego filmu - ponad dwóch godzin napięcia i rozrywki, świetnie wyreżyserowanych i zagranych.